PROGRAM SALSOWY

Niesamowita, lokalna Kolumbia, z jej kontrastami i niepowtarzalnością. Dzielnice biedy; wagonikowe metro; salsa na najwyższym poziomie; mała Afryka; prywatna, karaibska wyspa i doskonałe restauracje na poziomie Michelin. Wszystko to składa się na program idealny.

Odbiór pasażerów na lotnisku w Bogocie przez polskojęzycznego pilota rezydenta. To właśnie w stolicy Kolumbii rozpoczniemy naszą przygodę z zupełnie innej perspektywy niż odbywa się to w przypadku innych dostępnych na rynku programów do Kolumbii. Tym razem, odkryjemy przed naszymi gośćmi Kolumbię opartą na estratos. Ale co to są te estratos? Już wyjaśniamy.

Estratos to w dużym uproszczeniu mocno zaznaczone warstwy społeczne, przekładające się na dzielnice i określony standard i warunki życia, od tych najskromniejszych (estrato 1 i 2), przez klasę średnią (estrato 3, 4 i 5), aż po śmietankę kolumbijskiego społeczeństwa (estrato 6).

Nasza grupa będzie miała okazję dotknąć prawdziwej Kolumbii – chwilami bardzo skromnej, pełnej codziennych trudności i wyrzeczeń, aż po Kolumbię elegancką i absolutnie filmową. Możemy jednak zapewnić, że niezależnie od warunków, Kolumbia na pewno zachwyci odwiedzających swoim kolorytem.

Z lotniska El Dorado w Bogocie udamy się (30 minut) do hotelu położonego w północnej części miasta. Po zakwaterowaniu, spacerem przejdziemy na kolację do klubo – restauracji „Andrés DC”.

Odpoczynek po podróży i doładowanie akumulatorów na przygodę, jaka czeka nas następnego dnia.

Po śniadaniu, przejedziemy na przystanek systemu szybkich autobusów – „Transmilenio”. Poruszają się one wydzielonym tylko dla nich pasem. Przystanki w formie uniesionych w stosunku do poziomu jezdni peronów przypominają swym wyglądem naziemne stacje metra. „Transmilenio” to główny środek transportu ponad 2 milionów bogotańczyków i system komunikacji miejskiej łączący biedne dzielnice południa miasta z centrum i północą, gdzie większość mieszkańców pracuje.

„Transmilenio” pojedziemy do ostatniej stacji (około 60 minut), gdzie przesiądziemy się na wagonikowe metro, które w 2018 r. połączyło najuboższe, fawelowe dzielnice z pozostałą częścią stolicy. W ten sposób znajdziemy się w Ciudad Bolívar, gdzie jeszcze do niedawna z powodów bezpieczeństwa nie było praktycznie dostępu. Jest to górzysta część miasta, znajdująca się na dużej wysokości, między 2 600 i 3 100 m n.p.m. Od lat 50 ubiegłego wieku, zaczęła być ona zaludniana przez przybywających do Bogoty i szukających pracy mieszkańców innych departamentów. Budowali oni swoje domy początkowo nielegalnie, bez pozwoleń, w formie tzw. inwazji, tworząc olbrzymie fawele. Na tych terenach chronił się również w czasach wojny domowej jeden z oddziałów partyzanckich FARC. Obecnie Ciudad Bolívar, uznawana za estrato 1, zamieszkuje ponad milion osób. W tej właśnie dzielnicy mieszka większość bogotańskich pomocy domowych.

Pomoce domowe w Kolumbii to, podobnie jak w większości krajów postkolonialnych, cała instytucja. W zależności od kraju reprezentują one od 1/5 do 1/3 wszystkich pracujących kobiet w Ameryce Łacińskiej. One są najczęściej bohaterkami najbardziej znanych kolumbijskich telenowel i powieści.

Począwszy od XIX wieku służące odgrywały ogromną rolę w kolumbijskim życiu rodzinnym. Trudne warunki wiejskiego życia powodowały, że rodzice wysyłali swoje córki do pracy, uważając że lepiej jest służyć w domu bogatej rodziny niż pracować w fabryce.

To właśnie one odpowiedzialne były za wychowanie, edukację i opiekę nad dziećmi klasy średniej i wyższej, podczas gdy matki zajmowały się innymi czynnościami i rozrywką; one gwarantowały wyżywienie i porządek w mieszkaniach; one też często padały ofiarami wykorzystywania seksualnego i nadużyć ze strony swoich pracodawców. Dla panów domu młode dziewczyny nie tylko okazywały się dużo atrakcyjniejsze i pociągające niż ich małżonki, ale nie były zarażone chorobami wenerycznymi, jak często zdarzało się w przypadku prostytutek. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu te młode kobiety nie otrzymywały za swą pracę wynagrodzenia, tylko jedzenie i ubrania, których nie nosiły już ich pracodawczynie.

Obecnie, praktycznie we wszystkich domach klasy średniej i wyższej spotkamy pomoce domowe. W nowych apartamentowcach mieszkania najwyższych estratos wyposażone są nawet w specjalny pokój z łazienką, usytuowany za kuchnią, przeznaczony właśnie dla pomocy domowych.

W Ciudad Bolívar będziemy mieli okazję spaceru po dzielnicy i wizyty w bardzo popularnym miejscu, w którym popołudniami tradycyjnie spotykają się panowie. Chodzi oczywiście o bilard. Czas na rozgrywkę i lokalne piwo.

Z Ciudad Bolívar udamy się na Wzgórze Monserrate położone na wysokości 3 150 m. n.p.m. Roztacza się z niego niezapomniany widok na miasto. Warto je zobaczyć z tej perspektywy, aby zrozumieć jego olbrzymią powierzchnię i przyjrzeć się dzielnicom, które niedawno odwiedziliśmy. Na Wzgórzu Monserrate prócz wizyty w pierwszym, hiszpańskim klasztorze, który zastąpił indiańską świątynię i który jest aktualnie ważnym miejscem kultu religijnego, zjemy kolację w restauracji, której budynek charakteryzujący się pięknymi drewnianymi rzeźbieniami, przeniesiony został w 1979 r. z innej dzielnicy. Serwowane w tym miejscu dania tradycyjnej kuchni andyjskiej świetnie współgrają z zapierającym dech w piersiach widokiem z okien i tarasu restauracji.

Wieczór poświęcimy na odkrywanie bogotańskiej Starówki. Poznamy jej najważniejszy punkt, a mianowicie miejsce narodzin Bogoty – plac Chorro de Quevedo, czyli pierwotnego wodza tych terenów – indiańskiego kacyka Muisca. Przespacerujemy się po malowniczych uliczkach La Candelarii z jej charakterystyczną, niską zabudową, romantycznymi patiami i tajemniczymi postaciami na dachach i balkonach. Zajrzymy do najstarszej kawiarenki Bogoty – „Fałszywych drzwi„ („Puerta falsa„), która działa od 1816 r. Słynie ona z bogotańskich słodkości i tamales, podobnych do polskich gołąbków. Mówi się w Bogocie, że w „Fałszywych drzwiach” bywała ukochana Simona Boliwara – Manuelita Saenz i że on sam pijał tam gorącą czekoladę.

W dalszej części naszego spaceru udamy się na główny plac miasta – Plaza de Bolivar, na którym znajduje się budynek Parlamentu, Sąd Najwyższy, Ratusz oraz Katedra.

Powrót na północ miasta i kolacja w urokliwej restauracji „Club Colombia”.

Po śniadaniu transfer (około 30 minut) na lotnisko w Bogocie i przelot do światowej stolicy salsy – Cali. Wiele miast na świecie posiada charakterystyczne dla siebie muzyczne wyrażenia, które stały się ich symbolem. W Buenos Aires takim symbolem jest tango; w Hawanie – son; w Nowym Orleanie – jazz; w Rio de Janeiro – samba, no a w Cali – właśnie salsa. Salsa dotarła do Cali w latach 40 XX wieku z Karaibów. Bardzo szybko ten rodzaj muzyki stał się dzielnicowym fenomenem, w którym mieszkańcy rozkochali się do reszty. Od tego momentu salsę tańczy się w Cali w barach, kantynach i w domach. Siła tego gatunku muzyki jest tak wielka, że w czasach współczesnych mówi się, że mieszkańcy Cali rodzą się tańcząc, a smak i tropikalną radość salsy mają we krwi.

Transfer do hotelu i zakwaterowanie.

Na lunch tego dnia udamy się natomiast do bajkowego miejsca – hacjendy tuż za słynnym w Cali Ogrodem Zoologicznym. Cudownie położona wśród tropikalnych drzew chiminangos i gualandayas Hacienda El Bosque to elegancka budowla pochodząca z XIX w., z zachowaną oryginalną architekturą wielkiego, rodzinnego domostwa. W jadalni do dziś dnia widoczna jest fotografia dawnych właścicieli obiektu, pozujących do zdjęcia ze swoimi czarnoskórymi służącymi.

Tego dnia w godzinach popołudniowych udamy się do najlepszej szkoły salsy w Cali – „Swing Latino”. Szkoła ta założona została przez najsłynniejszego, kolumbijskiego tancerza salsowego – Luisa Eduardo Hernandeza, bardziej znanego w Kolumbii jako „El Mulato”. Stworzył on wraz z żoną najlepszą, kolumbijską parę taneczną, odbierając 11 razy złotą statuetkę w największym konkursie salsy w Stanach Zjednoczonych. Jego salsowa ekipa wystąpiła nawet kilka lat temu gościnnie w polskim programie telewizyjnym „You Can Dance”.

Obecnie „Swing Latino” to oficjalni tancerze Jennifer López. „El Mulato Cabaret” to natomiast pierwszy w Kolumbii, salsowy kabaret. Oczywiście odwiedzimy i to miejsce, ale najpierw musimy się do tego odpowiednio przygotować.

Po zajęciach tanecznych, chwila odpoczynku. Na kolację tego dnia udamy się do jednej z najbardziej rozpoznawalnych restauracji w kraju – „Platillos Voladores” (Latające Spodki). To restauracja rekomendowana przez „Lonely Planet” jako „jedno z najlepszych doznań kulinarnych Kolumbii”. Jej dania opierają się na tradycyjnej gastronomii regionu Pacyfiku, ale mają również wyraźne wpływy kuchni afrykańskiej. Pamiętać bowiem musimy, że Cali to drugie po Salvador de Bahía w Brazylii czarnoskóre miasto Ameryki Południowej.

Po kolacji udamy się do salsowego klubu Topa Tolondra, aby wypróbować naszych sił na prawdziwym salsowym parkiecie.

Po śniadaniu udamy się (około 2 h) do rezerwatu przyrody znanego jako San Cipriano i usytuowanego w samym sercu dżungli dochodzącej do Oceanu Spokojnego. Jest to drugi na świecie region o tak wysokim stopniu wilgotności powietrza oraz ilości opadów. Z tak olbrzymią ilością pary wodnej, ciało stale pokryte jest kropelkami potu.

Aby się dostać do San Cipriano, będziemy musieli skorzystać z niezwykle oryginalnego środka transportu, a mianowicie prawdziwych „czarownic” (las brujitas). Taką nazwą określa się bowiem drezyny, złożone z drewnianej platformy i małych, metalowych kółek, które doskonale dopasowują się do szyn. Dawno temu do ich poruszania używano drewnianego kija, którym kierowca odpychał pojazd oraz sandałów, którymi hamował w razie nadmiernej prędkości. Od niedawna „czarownice” latają w San Cipriano znacznie szybciej. Zostały bowiem zmodernizowane, a na platformie umieszczono motocykl, który je popycha. W ten właśnie sposób, na skrzydłach „czarownic” dotrzemy do osady. Potrwa to około 30 minut, podczas których pokonamy trasę 6 kilometrów.

Droga przecinać będzie puszczę. Słychać będzie śpiew ptaków, wrzaski małp i koncerty cykad. Sama „czarownica” również robi okrutny hałas, ale podróż jest wyjątkowo emocjonująca.

W osadzie zbliżymy się do realiów życie mieszkańców tego regionu, którzy niezwykle silnie związani są z rzeką San Cipriano. Relacje między nimi a rzeką powstają już w momencie narodzin, kiedy zaczyna się ich codzienny kontakt z wodą. Rzeka jest niezbędnym elementem tutejszego pejzażu, wiernym przyjacielem, który towarzyszy, ukaja, dostarcza czystej wody i nuci do snu kołysanki. Czas tutaj nie biegnie, raczej spaceruje między drewnianymi korytarzami, pełnymi ważek i motyli, między hamakami zawieszonymi pod dachami na świeżym powietrzu, między roślinami uginającymi się od nadmiaru kwiatów i owoców i między domami wzniesionymi na palach, aby w ten sposób chronić mieszkańców przed tropikalnym deszczem.

Być w San Cipriano to tak jakby znaleźć się w sercu afrykańskiej dżungli. To właśnie tu zjemy tego dnia afrykański lunch, po czym wrócimy do Cali.

Wieczorem, udamy się do „El Mulato Cabaret” – lokalnego teatru ze złoto – czerwonym wnętrzem, olbrzymimi lampami i tropikalnymi dodatkami. Naszą uwagę na pewno zwróci charakterystyczna dla tego rodzaju miejsc podłoga w biało – czarną szachownicę. Kolumbijska salsa, którą będziemy mieli okazję zobaczyć na żywo, charakteryzuje się niewiarygodną szybkością sekwencji kroków, seksownymi ruchami ciała i fantastycznymi figurami akrobatycznymi. Tańczy się ją na kwadracie 40 cm x 40 cm. Jest ona znacznie szybsza niż ta tańczona na Kubie, w Portoryko czy w Nowym Jorku.

Weekendowy show na długo zapada w pamięć: fantastyczna muzyka, stroje zmieniane co utwór, makijaże, fryzury i kilkudziesięciu tancerzy światowej klasy, poruszających się we frenetycznym rytmie pachangas, mambos i boogaloos. Absolutne szaleństwo tropikalnej nocy!!!

Samego Mistrza – „Mulato” spotkać można na jednym z balkonów albo na schodach, ponieważ to on osobiście czuwa nad jakością występu.

Po śniadaniu, przejedziemy na lotnisko w Palmirze (około 60 minut), aby bezpośrednim lotem znaleźć w najpiękniejszym, starym mieście regionu Karaibów, będącym głównym portem przeładunkowym złota w epoce hiszpańskiej kolonii i centrum handlu niewolnikami – w Cartagenie.

Starówka Cartageny otoczona jest wielokilometrowym murem obronnym, będącym równocześnie tarasem widokowym z fantastycznym widokiem na Morze Karaibskie. To tutaj rodowici mieszkańcy miasta przysiadają̨ popołudniami, aby zrelaksować się, popijając tradycyjną limonada de coco (lemoniadę kokosową).

Lunch tego dnia zaplanowany został w jednej z ulubionych restauracji ekipy polskiego wydania Master Chefa, która odwiedziła Cartagenę podczas nagrywania finałowych odcinków. Chodzi o restaurację „El Gobernador”, należącą do słynnych w Ameryce Południowej chefów kuchni – braci Rausch, mających polskie korzenie. 

Następnie, zrealizujemy spacer po najważniejszych miejscach historycznej Starówki. Wizytę rozpoczniemy przy dawnej bramie prowadzącej w czasach hiszpańskiej kolonii do Starego Miasta. Torre del Reloj (Wieża Zegarowa) to symbol starej Cartageny. Następnie przespacerujemy się po Paseo de los Dulces (Uliczce Słodkości). To właśnie tutaj w XVI w. odbywały się targi niewolników. Kolejnym punktem programu jest plac San Pedro de Claver – jezuickiego zakonnika epoki kolonialnej, broniącego praw afrykańskich niewolników, znanego jako „Niewolnik niewolników”. Będziemy mieli również okazję posłuchać historii kolumbijskiej Pocahontas, czyli Indianki Cataliny, która pomogła Hiszpanom w pacyfikacji indiańskich plemion, a w dniu dzisiejszym jest symbolem odbywającego się w Cartagenie co roku międzynarodowego festiwalu kina. W dalszej części spaceru przejdziemy na plac Simona Bolivara, gdzie znajduje się Muzeum Inkwizycji, mieszczące się w przepięknym, kolonialnym budynku z charakterystycznym wejściem zbudowanym ze skały koralowej i drewnianymi balkonami. Budynek ten od 1610 r. przez ponad 200 lat pełnił funkcję siedziby hiszpańskiej Inkwizycji. Na Placu Bolivara poznamy też historię ubranych w wielokolorowe kolorowe sukienki, czarnoskórych, sprzedawczyń owoców – Palenqueras, które są najchętniej fotografowanym symbolem miasta.

W dalszej części programu przejdziemy na mury obronne, gdzie będziemy mogli ochłodzić się w wieczornej, karaibskiej bryzie.

Kolacja tego dnia przewidziana jest w urokliwej restauracji na placu San Pedro Claver.

Transfer do hotelu Caribe.

Tego dnia zaprosimy naszych gości na rajski wypoczynek na prywatnej wysepce rodem z kolumbijskich telenowel – Isla Rosa, czyli Różowa Wyspa. Jest ona częścią archipelagu Wysp Różańcowych (Islas del Rosario), rozrzuconych na wodach Morza Karaibskiego, jak można się domyślić, w formie paciorków różańca. Tylko 3 wyspy z 27 należą do kolumbijskiego państwa. Wszystkie pozostałe przejęte zostały przez prywatnych właścicieli. Na takiej właśnie prywatnej wysepce spędzimy dzień.

Udamy się na nią szybką motorówką (około 60 minut). Nasza, Różowa Wysepka urządzona w iście karaibskim stylu, w intensywnych kolorach, z białymi meblami i wygodnymi plażowymi krzesłami, wspaniale komponuje się z otaczającym krajobrazem i fantastycznie lazurowym morzem. W programie rajski odpoczynek, kąpiele oraz karaibski lunch. Ciekawostką tego miejsca jest fakt, że niedaleko wyspy, na dnie morza, znajduje się rozbita awionetka należąca w latach 90 do Pablo Escobara. 

W godzinach popołudniowych powrót do Cartageny (około 60 minut). Przejazd do hotelu, czas na przebranie i transfer na lotnisko w Cartagenie. Odlot do Europy około 19:00.

Świadczenia

  • Zakwaterowanie w pokojach dwuosobowych w hotelach 4*.
  • Śniadania, lunche i kolacje.
  • Transport busem i motorówką.
  • Wodę podczas transferów.
  • Wszystkie wspomniane w programie atrakcje.
  • Wejściówki i opłaty turystyczne.
  • Lokalnych, hiszpańskojęzycznych przewodników w odwiedzanych regionach.
  • Opiekę polskojęzycznego pilota od momentu odebrania grupy na lotnisku w Bogocie do momentu pożegnania grupy na lotnisku w Cartagenie.
  • Pełną logistykę i koordynację programu ze strony Kolumbia Travel.
  • Wyżywienia nie ujętego w programie.
  • Międzynarodowego lotu do Kolumbii.
  • Lotów domestic na trasie Bogota – Cali – Cartagena
  • Międzynarodowego ubezpieczenia.

Interesuje Cię wycena tego programu?

Skontaktuj się z nami! ewa@kolumbia.travel i kinga@kolumbia.travel